piątek, 27 stycznia 2017

Rozdział 8. Akcja I (część 2.)

Usłyszały ryk znajomej maszyny.

'Zaczęło się.' - przemknęło przez myśl debiutantkom.

A była to tylko jedna z wielu, które kotłowały się w umysłach dziewczyn. Ręce zaczęły się pocić i coraz silniej zaciskać się na kierownicy motoru. Stopy podtrzymujące maszynę trząść. Stres zaczął być nie do zniesienia. Czy wątpiły w powodzenie misji? Ani trochę. To może martwiły się o to, że komuś się coś stanie? Też pudło. Więc co? One same tego do końca nie wiedziały. Nagle w słuchawce pojawił się głos Chojiego, który przerwał chaos budzący się w głowach sióstr.

- Mistique, szykuj się! Za 30 sekund ruszasz!

Na te słowa ciało ciemnowłosej zostało opuszczone przez zdenerwowanie, a zastąpione czystą, kochaną adrenaliną.

Jeszcze 20 sekund... Umysł dziewczyny przypominał sobie w zawrotnym tempie trasę przejazdu.
10 sekund... Wzrok utkwił w wyjeździe z uliczki, w której się znajdowała.
5 sekund... Pojawiły się światła ciężarówki.
4 sekundy... Odpalony motor.
3 sekundy... Dodany gaz.
2 sekundy... Szum krwi w uszach.
1 sekunda... Już czas.
0 sekund... JEDZIESZ!

Równo z komendą w słuchawce Hinata spuściła hamulec, a maszyna wyrwała się do przodu. Chwilę później znajdowała się na drodze ciężarówki, która zmuszona została ostro zahamować. Kątem oka zobaczyła, jak jeden z ochroniarzy skręca w jej kierunku.

'Choć do mamusi.' - pomyślała wrednie.

Już po chwili zniknęła w uliczce koło budynku 29G, a zaraz za nią podążył czarny pojazd.

- Mała masz minutę! - zakomunikował Oko wybudzając różowowłosą z letargu.

Obserwowała jak jej siostra niknie między budynkami fabryki a w jej głowie wciąż krążyły przeróżne myśli. Jednak gdy usłyszała '30 sekund' natychmiast się otrząsnęła i pochyliła nisko przy maszynie.

20 sekund... 'Jak Hinacie się udało to ja też nie mogę zawalić.'
10 sekund... 'Nie myśl tylko działaj.'
5 sekund... Jej umysł pozbył się wszystkiego prócz planu misji.
4 sekundy... Odpalony silnik i końcowe odliczanie.
3... 2... 1... Poszła!

Była jak w letargu, sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Prędko zrównała się z jednym z ochroniarzy i zaczęła go prowokować. Nie musiała czekać długo na reakcję. Już po chwili zjechała w boczną uliczkę, ciągnąc za sobą swój ogon. Jednak zanim całkiem zjechała z głównej drogi dostrzegła Sasuke gotowego do akcji. Wiedziała, że musi dać z siebie wszystko. Za Hebi. Za rodziców.

Dziewczyny radziły sobie lepiej niż przypuszczały. Okazało się, że Akatsuki nie postarało się z doborem ochrony. Nie raz musiały zwalniać, by za szybko ich nie zgubić. Zgrabnie pokonywały wąskie, kręte uliczki. Kiedy Sakura widziała już zarys skrzyżowania, na którym przecinała się trasa jej i Hinaty usłyszała w słuchawce znajomy głos.

- Mała, gdzie dokładnie jesteś? - zapytała Hinata.
- Widzę już światła krzyżówki. Jakieś 500 metrów.
- Ekstra. Tuż przed skrzyżowaniem tras wciśnij gaz do dechy. Ja będę Cię widzieć w szybach biurowca, więc się dostosuję. Spróbujemy pozbyć się ogona.
- Już prawie jestem! - zawołała Sakura.
- Widzę. Gaz!


Mała natychmiast nabrała prędkości, a wskazówka jej licznika niebezpiecznie szybko się podnosiła. Kiedy wpadła na krzyżówkę kątem oka zauważyła światła Suzuki Hinaty. Były niebezpiecznie blisko. Jeszcze mocniej dokręciła gaz i w ostatniej chwili umknęła przed kołem czarnego pojazdu.

- Uff, blisko było. - odetchnęła Hinata.
- I to bardzo. Niestety nasz ogon też się minął. - odparła druga.


Jak powiedziała Sakura ich pościg nie odpuszczał. Przez kolejne minuty lawirowały między samochodami i nocnymi autobusami. Hinata po chwili znalazła się na trasie wzdłuż rzeki. Próbowała wymyślić jakiś plan, pomysł, choćby zarys. Nic, kompletnie nic. Już zaczęła się denerwować, kiedy usłyszała podekscytowany głos siostry.

- Mistique! Mistique! Mam szalony plan!
- Mam się bać?
- Nie... Może trochę. Haha.
- Dawaj.
- Ile masz do mostu?
- No nie wiem, jakiś kilometr?
- Super. A masz przed sobą jakąś sporą ciężarówkę? Najlepiej tira.
- No nie wiem, zaczekaj.


Sakura zrobiła kilka wariacji na drodze, przy okazji kląc na ochroniarza, który mocno przeszkadzał jej w myśleniu i coraz natarczywiej atakował.

- Jest! Z metalową naczepą. Mam nadzieję, że twój plan jest dobry, bo ten pacan zaczyna mnie drażnić.
- Idealny! To słuchaj tu. Musimy idealnie zgrać się w czasie. Jak ja znajdę się na moście nad Tobą ty będziesz musiała zatrzymać tego tira i jednocześnie nie dać się złapać ochroniarzowi.
- Hmm w sumie to mogę go nawet wykorzystać. Tir jedzie szybko, więc mój „kolega” będzie świetną zaporą. A ty co planujesz?
- Skoczę z mostu i wyląduję na dachu tira.
- Że kurwa co?!
- No tak. A przynajmniej w teorii. Haha. Gdzie jesteś?
- Dojeżdżam do mostu. Czerwona naczepa z żółtymi napisami.
- Ja właśnie na niego wjeżdżam. Dobra widzę go... Teraz!!!


Dokładnie w tym momencie Hinata ostro skręciła, na milimetry mijając zderzak potężnej maszyny. Na szczęście dla dziewczyn ochroniarz jadący za Mistique zbyt był skupiony na złapaniu dziewczyny, że źle ocenił odległość od ciężarówki i został wciągnięty pod jej koła. Kiedy tir ledwo się zatrzymał rozległ się potężny huk i odgłos wgniatanego metalu, a po sekundzie zielony pojazd zderzył się z asfaltem. Sakura mocno się zachwiała i odbijając się od jakiegoś samochodu pognała za siostrą, która zdążyła już zniknąć w bocznej uliczce.

- Nie wierzę, że to się udało! Normalnie nie wierzę! - krzyczała podekscytowana Sakura.
- Przecież sama to wymyśliłaś.
- No wiem, ale nie sądziłam, że to wyjdzie. Haha!
- Wariatka.


Po tym krótkim komentarzu Hinaty obie popędziły z powrotem na teren fabryki.

- Ej, a co z twoim ogonem? - nagle przypomniała sobie ciemnowłosa.
- Już od jakiegoś czasu goniła nas policja, więc to oni się nim zajmą.
- Aha.


I resztę drogi przebyły w milczeniu.

~ W tym samym czasie ~

Sasuke właśnie wpadł jak torpeda na pole bitwy. Szybko pozbył się ochroniarza, który ruszył w pościg za nim. Miał już wprawę w takich akcjach i doskonale znał Shikamaru oraz jego niespodzianki na trasach. Jak Sherlock wspomniał, na krajowej 14 znajduje się Komenda Policji. Tuż przed dużym, znienawidzonym budynkiem dostrzegł swoją szansę i drobną ingerencję przyjaciela. Kolczatka! Na chodniku, między dwoma podstawionymi autami, ledwo widoczna. Jednak Szpon ją dostrzegł, bo wiedział, jak patrzeć. Od razu odbił w odpowiednią stronę. Tyle razy przerabiał takie akcje, że z zamkniętymi oczami mógłby trafić w odpowiednią lukę w ułożeniu gwoździ. Śmignął między dwoma czarnymi autami, których marki nawet nie zauważył. Tuż za sobą usłyszał znajomy huk, towarzyszący przebijaniu opon. Od razu skręcił w wąską, ciemną uliczkę, a za plecami słyszał krzyk ochroniarza. Przynajmniej policja nie musiała się daleko fatygować po gościa, a on miał spokój.

Przejechał na ogromnej prędkości przez całą szerokość placu, dekoncentrując na chwilę przeciwnika. Te moment doskonale wykorzystało Hebi powalając kolejnego wroga. Naruto już od jakiegoś czasu pomagał swoim przyjaciołom w odbiciu ładunku. On również nie miał najmniejszego problemu ze swoim ogonem.

Kiedy tylko opuścił teren zakładu znalazł się na jednej z częściej uczęszczanych dróg i mimo późnej pory znajdowało się na niej sporo aut. Zgrabnie omijał każde z nich. Po chwili znalazł się koło Tokio Mall, gdzie sprawnie się nawinął i zjechał pod wiadukt. Jego przeciwnik miał drobne problemy z tym manewrem, ale ostatecznie utrzymał się na drodze. Podobnie jak Sasuke, doskonale znał niespodzianki Shikamaru, więc dokładnie obserwował otoczenie. Nagle zaświeciły mu się oczy, a na usta wkradł się szeroki uśmiech.

'Shika doskonale wie, co uwielbiam.' - pomyślał.

Tuż przed nim znajdowała się sporych rozmiarów wywrotka z rozłożoną naczepą, tworząc tym samym rampę. Po ostatnich kłopotach z prostym manewrem doskonale wiedział, że ochroniarz jadący za nim nie wie, jak trudne jest nie zabicie się na czymś takim. Naruto wiedział, że facet nie odpuści i popędzi za nim. I się nie pomylił. Kiedy blondyn manipulował prędkością i dostosowywał ją tak, by bezpiecznie znaleźć się na wiadukcie nad nimi, jego ogon coraz bardziej się zbliżał i przyśpieszał. Narto w ostatniej chwili dodał lekko gazu i wybił się w powietrze. Czuł opór wiatru i chwilowy stan nieważkości, a po chwili zderzenie z twardym asfaltem. Zanim zdążył zjechać z ulicy usłyszał przeraźliwy huk. Ludzie zaczęli się zatrzymywać, a on przyspieszał. Niedługo potem pojawił się na terenie fabryki i wpadł w wir walki.

Cała strzelanina nie trwała długo. Hebi przeważało liczebnością, sprytem i przygotowaniem. Cały czasy w słuchawkach słychać było polecenia Sherlocka i podpowiedzi Oka.

Gdy Sakura i Hinata znalazły się na placu, ich przyjaciele już sprzątali. Widziały krew. Było jej pełno, jednak starały się tym nie przejmować. W końcu teraz to ma być ich codzienność. Zauważyły jak z paki ciężarówki macha do nich Tenten.

- Patrzcie jakie piękne! - zawołała podekscytowana.

Zaczęła wyciągać każdą broń po kolei i dokładnie opisywać dziewczynom całą ich budowę i historię. Siostry jedynie przytakiwały, ale tak naprawdę kompletnie nic z tego nie rozumiały. Na szczęście pojawił się ich wybawiciel w postaci czarnowłosego chłopaka.

- Ostra, daj już spokój dziewczynom, musimy się zbierać. - Sasuke przerwał monolog dziewczyny.
- Okey. - odparła zasmucona i zaczęła zamykać naczepę.
- Trzmiel, prowadzisz! - zawołał jeszcze do kolegi i odwrócił się do dziewczyn – Dobra robota, spisałyście się doskonale.
- Dzięki. - uśmiechnęła się Sakura.

Wtedy znikąd pojawiła się radosna Ino.

- No to teraz część druga, czyli IMPREZA!!!

Wszyscy zebrani zawtórowali jej wesołymi okrzykami. W tempie ekspresowym cała reszta została uprzątnięta. Roześmiana ekipa rozjechała się po Tokio, by ostatecznie spotkać się w siedzibie i przygotować do wspomnianej „imprezki”.


~*~*~*~

Cześć wszystkim :D

Dzisiaj rozdział pojawia się troszkę później niż zamierzałam, ale zmieściłam się w czasie ;P Jestem okropnie ciekawa Waszych opinii na temat posta. Mi osobiście się podoba, ale co ja tam wiem ;P Tak więc, czekam na duuużo komentarzy. Piszcie co się Wam podobało, a co powinnam poprawić.

Co do paru pytań zadanych w komentarzach pod poprzednimi rozdziałami, to odpowiedziałam na nie tam, gdzie zostały zadane. Tak więc odsyłam was do lektury ;)

I dziękuję, jeżeli trzymacie za mnie kciuki w Sesji, która jeszcze się nie zaczęła, a której mam już dosyć -.- Dwie pozytywne ocenki już w systemie, jeden przedmiot do poprawy. Ale ważne, że jestem na plus ;P

A dla tych, co mają dużo wolnego czasu, a nie wiedzą jeszcze o moim poprzednim blogu to zapraszam do lektury: Akuma Samurai. Opowiadanie zakończone już chwilę temu ;)

Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie i do napisania! :*

4 komentarze:

  1. Się dzieje! Nie mogę się doczekać kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    świetny rozdział, akcja po prostu została rewelacyjne przeprowadzona, wszystko dokładnie zaplanowane i żadnych problemów nie było... i oczywiscie imprezka po akcji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    świetny rozdział, akcja rewelacyjne przeprowadzona, wszystko zostało dokładnie zaplanowane i żadnych problemów nie było... no i mamy oczywiscie imprezkę po akcji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    świetny rozdział, akcja przeprowadzona fantastycznie, dokładnie wszystko zaplanowali i żadnych problemów nie było... no i mamy oczywiscie imprezkę po akcji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń