piątek, 16 grudnia 2016

Rozdział 5. Bolesna przeszłość

'- Moja historia zaczyna się, gdy miałem 10 lat. To był ciepły słoneczny dzień. Nic nie zwiastowało nadchodzącego niebezpieczeństwa. Madara Uchiha - mój wuj, czego można się domyślić po nazwisku, wpadł do nas z wizytą. Ja i mój brat nie przepadaliśmy za nim, więc gdy tylko pojawił się w drzwiach zakomunikowaliśmy, że idziemy na górę do pokoju. Tak też zrobiliśmy. Chwilę potem z salonu słychać było ostrą kłótnię. Nie pierwszą z resztą. Poszło standardowo o pieniądze. Nie chciało nam się znowu tego słuchać, więc cichaczem wymknęliśmy się na rowery. Nikt nie zauważył naszej nieobecności. Wszystko było super. Przez jakąś godzinę kręciliśmy się po okolicy, aż w końcu zgłodnieliśmy i postanowiliśmy wracać. Jednak, kiedy zbliżyliśmy się do naszej ulicy zobaczyliśmy płomienie. Zaniepokojeni przyspieszyliśmy i po chwili potwierdziły się nasze najczarniejsze myśli. Cały dom stał w płomieniach, a rodzice byli w środku. Nie zdołali uciec. Ale najgorszy był widok wyłaniającego się z dymu Madary. Powietrze przecinał jego szaleńczy śmiech, a na ustach gościł uśmiech pełnej satysfakcji. I wtedy nas dostrzegł. Byliśmy w takim szoku, że nawet nie myśleliśmy o ucieczce. Podszedł do nas i zaczął krzyczeć, że powinniśmy być w środku, że powinniśmy zginąć razem z rodzicami. Trwało to jeszcze chwilę, ale kiedy usłyszeliśmy wycie syren straży pożarnej i policji ochłonął i wtedy zaczęły się groźby. Powiedział, że jeżeli piśniemy choćby słowo znajdzie nas i zniszczy nam życie, że zabije wszystkich na kim nam zależy. I byliśmy cicho. Groziło nam, że dostaniemy się do niego pod opiekę lecz wtedy pojawiła się nasza babcia. Przeniosła się specjalnie dla nas z Pekinu do Tokio i zajęła się nami. Wtedy też zaczęły się problemy ze mną. Stałem się zamknięty w sobie, opryskliwy, buntowniczy. Dlatego babcia postanowiła mnie przenieść do innej szkoły. Miała nadzieję, że zmiana otoczenia mi pomoże. I pomogło. Wtedy pojawił się Naruto.' - zakończył swoją wypowiedź Sasuke, przekazując pałeczkę przyjacielowi.
 
'- Tak, wtedy właśnie Sasuke pojawił się w mojej klasie. Początkowo nie przepadaliśmy za sobą, wiecznie się kłóciliśmy, a bójki były na porządku dziennym. W czasie jednej z ostrzejszych wymian zdań wykrzyczał mi w twarz, że ja nie wiem, jako on się czuje, że nigdy nie poczuję się tak jak on. Ale on nie wiedział o mnie pewnej ważnej rzeczy. Że ja byłem w dokładnie takiej samej sytuacji. Ale od początku... Moi rodzice również zginęli, kiedy miałem 5 lat. Tego dnia zostałem pod opieką mojego wuja – Jiraiyi, a rodzice pojechali samochodem na spotkanie biznesowe. Niestety nie dotarli na nie, gdyż w czasie podróży mięli wypadek. Pijany kierowca wjechał na ich pas i spowodował zderzenie czołowe. Tata zginął na miejscu, a mama w drodze do szpitala. Byłem zrozpaczony. Przez jakiś czas zamknąłem się w sobie. Na szczęście Jiraiya zajął się mną i całą firmą. To jemu wszystko zawdzięczam. Kiedy zacząłem szkołę pojawił się Kiba i Shikamaru. Dwie zupełnie inne osoby, ale to właśnie z nimi od samego początku się dogadywałem, mogłem im wszystko powiedzieć. W 4 klasie pojawił się Sasuke. Resztę znacie. Po tej wielkiej kłótni staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Oczywiście sprzeczki i bójki wciąż się zdarzały, ale już bardziej na podłożu koleżeńskim.' - skończył z uśmiechem Naruto.

Sakura i Hinata słuchały wszystkiego z ogromnym przejęciem i zainteresowaniem. Coraz więcej elementów układało się w spójną całość. Jednak chciały wiedzieć więcej.

- A reszta? Jak się poznaliście? Jak powstało Hebi i czym się zajmujecie? - zapytała Sakura.
- Jak już wiecie ja, Kiba i Shikamaru od samego początku byliśmy w jednej klasie. - zaczął wyjaśniać Naruto – Ino, Shino i Choji również do niej chodzili. Ich rodzice się przyjaźnią od lat, więc znali się już wcześniej i trzymali razem. Początkowo, jak to dzieci, dokuczaliśmy sobie, podpuszczaliśmy się wzajemnie. Nawet nie wiemy, kiedy zaczęliśmy spędzać wspólnie czas i nie polegało to tylko na dogryzaniu sobie. Potem pojawił się Sasuke. W czasie jednej z naszych znanych w całej szkole bójek pojawił się Neji. Próbował nas rozdzielić i przemówić do rozumu. Na początku nie chcieliśmy go słuchać, ale ziarno zostało zasiane. Jak się potem okazało był to pierwszy krok do naszego porozumienia i wielkiej przyjaźni. Po jakimś czasie ja i Sasuke postanowiliśmy podziękować Nejiemu. Znaleźliśmy go, był razem z Tenten i Lee. Od słowa do słowa, znaleźliśmy wspólny język i tak powstała najsławniejsza ekipa w szkole.

- Teraz przejdźmy do tematu Hebi. - zmienił temat czarnowłosy – Jednak całe wyjaśnienia trzeba zacząć od Madary Uchiha. Tuż po śmierci moich rodziców był on chyba najszczęśliwszą osobą na świecie, ponieważ nareszcie przejął rodzinną firmę. Jednak pewna drobna kwestia mocno pokrzyżowała jego plany. Otóż, mój ojciec przeczuwał, że Madara może targnąć na jego życie i w tajemnicy przed wszystkimi spisał z adwokatem testament. Wyszczególnił w nim mojego brata, zapisując na niego Uchiha finances. Jedynym zastrzeżeniem było ukończenie przez niego szkoły. Tak więc na niespełna 3 lata firma znalazła się pod „opieką” Madary, który w tym krótkim czasie o mało jej nie zniszczył. Kiedy w wieku 19 lat brat przejął spółkę miał pełne ręce roboty. Na szczęście od zawsze towarzyszył tacie przy pracy dzięki czemu sprawnie się ze wszystkim uporał. Dorobił sobie jeszcze szkołę wieczorową z finansów i zarządzania, co bardzo mu pomogło w późniejszym prowadzeniu firmy. Od tego czasu Madara się ukrywa i potajemnie zarządza inną wielką korporacją. Znacie może międzynarodową spółkę Red Cloud? - dziewczyny szybko potwierdziły, a Sasuke mówił dalej - Tak naprawdę jest to jedna, wieka przykrywka dla najgroźniejszej tokijskiej mafii – Akatsuki. Poznać ich można po czerwonych chmurach wyszytych na kurtkach. Aż dziw bierze, że nikt jeszcze tego nie połączył z nazwą korporacji. A wracając, każdy w tej spółce ma czarną przeszłość. Pranie brudnych pieniędzy, kradzieże, napady, a nawet morderstwa. To tylko część tego, czym się tak naprawdę zajmują. Mają wtyki dosłownie wszędzie. A Hebi? Cóż, można powiedzieć, że powstało trochę spontanicznie niespełna 2 lata temu. W czasie jednej z mocno zakrapianych imprez wzięło nam się na żale. Ja wyznałem jak naprawdę zginęli moi rodzice, okazało się, że Madara miesza także w firmie rodziców Tenten, czy Choijego, a ojcowie Shino i Kiby mieli sporo nieprzyjemności z jego strony, jak chyba wszyscy mieszkańcy Tokio. Nie powiem, że mnie to nie wkurzyło. Byłem wściekły. Obiecałem wtedy, że zemszczę się na nim i na całym Akatsuki, a reszta ekipy obiecała, że mi w tym pomoże. I tak oto, jakiś tydzień później przez przypadek natknąłem się na to miejsce uciekając przed policją. Po miesiącu powstała tu baza, może jeszcze nie w takim stanie, jak widzicie ją teraz, ale był to początek czegoś niesamowitego. Czym się zajmujemy? Głównie to uprzykrzanie życia Akatsuki. Przechwytywanie ich transportów, drobne napady i grabieże we współpracujących z nimi firmach, nielegalne wyścigi. Ostatnie bardziej hobbistycznie, ale i kasę trzeba skądś mieć, a to idealne źródło. Jednak nigdy, ale to przenigdy nie zajmujemy się zabijaniem ludzi. Nie zniżamy się do ich poziomu. Chyba wiecie już z grubsza wszystko. Teraz pozostaje pytanie: Czy piszecie się na to? Oczywiście do niczego Was nie zmuszamy. Możecie się zastanowić nad tym parę dni. Jednak bez względu na to, czy się do nas przyłączycie, czy nie, nic co usłyszałyście nie może opuścić tego miejsca.

Nastąpiła chwila ciszy, w czasie której dziewczyny wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami. Hinata z poważną miną kiwnęła w stronę Sakury, a ta momentalnie pogrążyła się w myślach. Jej wyraz twarzy zmieniał się jak w kalejdoskopie. Smutek, zaduma, gniew. To tylko niektóre. Jednak już po chwili jej twarz stężała, a usta wykrzywiły się w grymasie złości.

- Skurwiel. - wysyczała przez zęby.

Miny całej ekipy były powalające, zatytułowane „ale o co chodzi?”. Na szczęście Sakura szybko zaczęła swoją opowieść:

- Ja również straciłam rodziców. Miałam wtedy 4 lata i niezbyt ich pamiętam, ale jedna chwila z tamtego okresu wyryła się w mojej głowie i zostanie ze mną do końca. Krew... Była wszędzie, na podłodze, ścianach, na moich rękach. A w samym środku leżeli moi rodzice. To było straszne. Na szczęście wtedy pojawiła się mama Hinaty, przygarnęła mnie. Nie wiem skąd ona się tam wzięła, kto ją powiadomił. Rodzice Hinaty i moi prowadzili w przeszłości wspólny interes. Teraz firma ta nazywa się H&H Motors Company. Zapewne słyszeliście. Byli także najlepszymi przyjaciółmi. Od najmłodszych lat kumplowałam się z Hinatą, spędzałyśmy wspólnie wakacje, święta. Państwu Hyuga zawdzięczam wszystko, gdyby nie oni trafiłabym do domu dziecka. Nie mam żadnej rodziny, moi rodzice byli jedynakami, a dziadkowie już dawno nie żyli. Początkowo byłam zagubiona i przerażona, nie mogłam się pozbierać. Pani Himeko bardzo się tym przejmowała, od zawsze traktowała mnie jak swoją rodzoną córkę. Żeby oderwać mnie od przytłaczającego i wywołującego bolesne wspomnienia otoczenia postanowili przeprowadzić się wraz z nami do Nowego Jorku. Miałyśmy wtedy po 5 lat. Na szczęście po jakimś czasie się pozbierałam i wróciłam do żywych, czym niezmiernie ucieszyłam państwo Hyuga. Przełom nastąpił jakieś 2 lata temu. Natknęłam się wtedy na stare dokumenty taty. Zawsze interesowałam się rodzinną firmą, więc postanowiłam trochę poszperać. W jednej z ostatnich teczek, na której widniała data poprzedzająca morderstwo moich rodziców znalazłam niepokojącą korespondencję. Były to druki maili, z których wynikało, że tata chciał się wycofać z jakiejś umowy. Mówił, że został oszukany, że tego nie było w planach i tym podobne. Ostatnia wiadomość, jaką dostał tata brzmiała mniej więcej tak, że [...]Uchihom się nie odmawia[...], i że [...]lepiej żeby zadbał o ochronę, bo może go spotkać coś bardzo nieprzyjemnego[...]. Tata oczywiście go wyśmiał i powiedział, że nie ma co mu grozić, bo dokumenty już jadą na policję oraz, że się jego nie boi. Wpadłam w furię. Uciekłam z domu i przez 3 dni nie dawałam znaku życia. Teraz uważam, że to była głupota i przejaw egoizmu, gdyż państwo Hyuga strasznie się o mnie martwili. Na szczęście Hinacie udało się przemówić mi do rozsądku i się ogarnęłam. Tego dnia przysięgłam sobie, że kiedyś zemszczę się na Madarze za to, co im uczynił.

Dziewczyna ucichła, a swój wzrok wbiła w ławę stojącą przed nią. Widać było doskonale ile ta rozmowa ją kosztowała. Na szczęście opanowana Hinata chwyciła swoją przyszywaną siostrę za rękę, wybudzając ją tym samym z chwilowego transu. Różowowłosa lekko się do niej uśmiechnęła, jednak w oczach wciąż obecny był ból.

- Jak widzicie w naszym wypadku decyzja nie jest trudna. - granatowowłosa przerwała ciążącą wszystkim ciszę – Ja zawsze będę po stronie Sakury i znam ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że spadliście jej jak z nieba. Ja też pragnę nakopać temu palantowi do dupy, więc jeżeli wszyscy się zgadzacie chciałybyśmy do Was dołączyć.

Cała grupa natychmiast się rozpromieniła. Po raz pierwszy przyjmują kogoś do Hebi. Kiba już otwierał usta, by podzielić się jedną ze swoich wielkich mądrości, lecz dźwięk otwieranych drzwi skutecznie mu to uniemożliwił.

- Yo, dzieciaki! Dobra nowina, jest akcja. Oko, rzuć mi mapę.

Niespodziewany gość był wysokim, czarnowłosym, Na oko 22-letni i łudząco podobnym do Sasuke mężczyzną. Jednak największy szok u nowych członkiń Hebi wywołały jego plecy, a właściwie to, co na nich widniało – czerwona chmura.

- Akatsuki. - wyszeptała przerażona Sakura.

Przybysz usłyszał słowa dziewczyny i zdziwiony odwrócił się w jej stronę.

- No, no, Sasuke, czemu nas sobie nie przedstawisz? Czyżby nowe koleżanki? - uśmiechnął się.

Wymieniony chłopak spojrzał rozbawiony na koleżanki i szybko wyjaśnił:

- Spokojnie. To mój brat Itachi, Itachi to Sakura i Hinata, nowe.

- Hej, braciszku, za którą się bierzesz? - zapytał konspiracyjnym szeptem, po czym dostał cios w głowę.

- Zamknij się, baka. - ignorując jęki brata, że jaki to on okrutny, ponownie zwrócił się do dziewczyn – Itachi jest naszym szpiegiem w Akatsuki. To dzięki niemu znamy wszystkich członków mafii i wiemy kiedy coś kombinują.

Przyjaciółki kiwnęły głowami, dając znak, że rozumieją. Już wiedziały, że chwilę minie nim przyzwyczają się do tego wszystkiego. Chwilę później długowłosy nagle sobie coś przypomniał.

- Hej! Przez to wszystko bym zapomniał, że w konkretnej sprawie przychodzę. Oko, wyświetl mapę Tokio. - poprosił.

Na jednym z większych ekranów pojawiło się to, o co prosił starszy Uchiha.

- Dobra, to teraz słuchajcie mnie uważnie. W tę sobotę będzie odbywał się przewóz broni do siedziby Akatsuki. Z informacji, które uzyskałem wynika, że trasa przebiegać będzie przez południową wlotówkę do miasta, potem za wiaduktem odbiją w prawo i przejadą przez posesję opuszczonej fabryki. Chcą w ten sposób ominąć dzielnicę z siedzibą policji, żeby nikt się nie przyczepił. Za fabryką skierują się na wschodnią obwodnicę, by stamtąd dostać się do bazy. Razem z ciężarówką będą dwa motocykle i trzy auta. Wszystkim zająć się mają pionki Madary. Nikogo z głównego rdzenia organizacji tam nie będzie. Wszystko ma się zacząć dokładnie o północy. Tyle wiem. Sherlock, twoja kolej. - oddał głos koledze.

Brązowowłosy podszedł do mapy i ze zmarszczonymi brwiami nad czymś się zastanawiał. W końcu podrapał się po brodzie i zaczął wyjaśniać:

- Trasa przewozu nie mogła być dla nas lepsza. Nie będziemy rozpętywać akcji w centrum miasta, więc zaczekamy, aż zjadą na drogę wiodącą do fabryki. Jest dosyć długa i rozgałęzia się w 4 miejscach, co wykorzystamy. Na początek trzeba będzie rozdzielić ochroniarzy, jednak tylko czwórkę z nich. Jednego zostawimy dla utrzymania pozorów, niech myślą, że nie ma nas więcej. Najlepsze będą motory, są bardziej zwrotne i wykorzystamy wąskie uliczki. Reszta zaczai się na terenie fabryki. Ustawimy kolczatkę, a ciemność pomoże w ukryciu jej. Kiedy ciężarówka zostanie unieruchomiona wyprowadzimy atak i przechwycimy towar. Tylko teraz mamy dwa problemy: kto odciągnie ochronę i czy dziewczyny nadają się na akcję bez przygotowania?

Całe pomieszczenie ucichło, a członkowie Hebi spojrzeli na wspomniane pytająco.

- Spokojnie. - odezwała się Sakura z uśmiechem – Nie jesteśmy takimi grzecznymi dziewczynkami, jak się Wam wydaje. Nasz tata produkuje auta i motocykle, więc siłą rzeczy jesteśmy z nimi obeznane. Powiem też nieskromnie, że całkiem nie źle sobie radzimy. Na motocyklach jeździmy od 2 lat, taki nasz kaprys na 15. urodziny.

- Ale czy jeździcie na tyle dobrze, żeby podołać? - przerwał jej nieprzekonany Lee.

- Oj jeżdżą, wierzcie nam. - powiedział rozbawiony Naruto – A myślicie, że czemu je tu przywieźliśmy? Ostatnio spotkaliśmy się na ulicy i urządziliśmy sobie drobny wyścig. Są równie dobre co ja i Sasuke.

Po słowach blondyna po siedzibie rozeszły się pełne podziwu pomruki.

- Rozumiemy, że to była pochwała. - zaśmiała się Hinata, a reszta jej zawtórowała.

- Tak, chłopaki są najlepsi. - potwierdziła Tenten – A jak u Was w takim razie z walką, czy posługiwaniem się bronią?

- Jak wiecie mieszkałyśmy w Nowym Jorku, a to miasto po zmroku nie należy do najprzyjemniejszych. Tata się o nas martwił, więc zapisał nas na zajęcia z samoobrony, a później zajęłyśmy się także walką wręcz. Broń również nie jest nam obca. To akurat za sprawą jednego z naszych kolegów. Nie miał on najczystszych akt, jednak świetnie się dogadywaliśmy. Zrobił nam krótkie szkolenie z posługiwania się pistoletem i nożem. Twierdził, że czasem spryt i wyszkolenie nie wystarczy w starciu z większym przeciwnikiem. Na swój sposób się o nas troszczył. Jakiś czas temu nasz kontakt się urwał. Mam nadzieję, że w nic się nie wpakował. - wyjaśniła Sakura.

- No to chyba wiemy kto pojedzie z Sasuke i Naruto. - zadecydował Shikamaru.

- To widzimy się tu jutro o 19:00. Wszystkim pasuje? Świetnie. Późno już, ja spadam. Cześć! - zawołał Itachi i już go nie było.

Sakura z ciekawości zerknęła na zegarek i aż się przeraziła. Na wyświetlaczu telefonu widniała 23:10. Hinata zdziwiona spojrzała na siostrę, a gdy ta przekazała jej przerażającą wiadomość dopadła swój telefon. 3 nieodebrane połączenia od „Mama” - tak brzmiało powiadomienie na wyświetlaczu.

- To już nie żyjemy. - załamała się.

Neji zaciekawił się nagłą zmianą w zachowaniu kuzynek. Szybko jednak domyślił się, o co chodzi.

- Ej, spokojnie, coś wymyślimy. - pocieszył je – Zwalcie na mnie. Powiedzcie, że się spotkaliśmy i obiecałem, że Was odwiozę, ale coś mi wyskoczyło. Lub coś takiego.

- Neji jesteś kochany! - zawołała Sakura i uwiesiła się na ramieniu chłopaka.

- I tak wszyscy się już zwijamy. Do jutra. - powiedziała Ino i wyszła z pomieszczenia.

Kilkanaście minut później podjechali pod dom, a widząc pogaszone światła ich nadzieja na przeżycie narodziła się na nowo. Postanowili cicho wślizgnąć się do swoich pokoi, a jutro się coś wymyśli. Niestety, kiedy kierowali się do schodów Hinata niefortunnie potknęła się o szafkę, powodując niewielki rumor. Cała trójka zamarła mając nadzieję, że nie obudziło to państwa Hyuga. Jednak ich nadzieja zgasła, gdy w korytarzu rozbłysło światło, a za ich plecami pojawiła się pani Himeko. Nie spała, a po wyrazie jej twarzy i założonych rękach wiedzieli, że mogą zacząć kopać sobie grób.

- Idźcie spać. Jutro porozmawiamy.

Spokój w jej głosie przerażał najbardziej. Już woleli by, zaczęła krzyczeć niż to. Mimo wszystko bez słowa, z opuszczonymi głowami zniknęli w swoich pokojach. Cała trójka jeszcze przez chwilę nie mogła zasnąć, trawiąc to, co wydarzyło się tego dnia. Jednak w końcu Morfeusz wygrał i cały dom pogrążył się we śnie. A najgorsze miało przyjść rano.




~*~*~*~

Ohayo mina! :D
Jak widzicie sporo się dziś wyjaśniło. Jak Wam się podoba? Czekam niecierpliwie na komy.
Całuski kochani i do napisania! :*

9 komentarzy:

  1. Nie tylko fajniutkie, nie tylko... :3
    Z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej, ale oczywiście (jak to ja) nadal czekam na wątek romantyczny xD Nie wiem czy masz już wymyśloną przyszłość bohaterów, lecz nie zaszkodzi taka drobna sugestia - SasuHinaaaaaa :P ;* ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo się wyjaśniło :v do tego mamy zarys pierwszej misji i tego co robią Hebi jednakże ...
    oni nie zabijają więc będzie im ciężko pokonać Akatsuki które bez problemu i mrugnięcia okiem odbiorą komuś życie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa historia, bardzo fajnie przedstawione Sakura i Hinata jako takie fajne dziewczyny xd Bardzo przyjemnie sie czyta, z niecierpliwoscia czekam na wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział, świetne historie bohaterów. Bardzo mi się podoba plan stworzony przez Shikamaru, brawa dla Ciebie za pomysł. :)
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, nareszcie zacznie się akcja.
    Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, dość sporo się tutaj wyjaśnia. Kto by się spodziewał, że historie wszystkich łączą się w jednym punkcie zwanym Madarą. xD
    Teraz jedno mnie zastanawia - skoro Akatsuki przewodzi Madara i Itachi jest tam szpiegiem, jakim cudem w ogóle został dopuszczony do tej mafii? Przecież Madara groził jemu i Sasuke, wiedział, kim są. Po pierwszym skoku mógł się domyślić, że Itachi ich podkablował. Tak trochę wydaje mi się to naciągane. xD
    Oczy mnie już trochę bolą, więc później dokończę czytać inne posty, ale jestem ciekawa ich akcji. :D
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział, och wiele się wyjaśniło, no i szykuje się akcja, jak się okazuje walczą z mafią...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniale, wiele się tutaj wyjaśniło, no i już szykuje się jakaś akcja, walczą z mafią jak się okazuje, ale mam nadzieję, że po prostu będzie dobrze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniale, fantastycznie, wiele się  wyjaśniło, och szykuje się nam jakaś akcja, jak się okazuje walczą z mafią, ale mam nadzieję, że będzie dobrze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń