piątek, 24 marca 2017

Rozdział 11. Wielki Bankiet VIP Tokio

Od ostatniej akcji minął już miesiąc. Akatsuki podrażnione kolejnym utraconym transportem postanowiło zrobić sobie urlop, by w spokoju opracować kolejny przekręt. Itachi przekazał te informacje bratu, który wraz z przyjaciółmi postanowił również zrobić sobie przerwę. Okres ten był wyjątkowo spokojny, z wyjątkiem dwóch wybitych szyb w męskiej szatni przez oczywiście Naruto i Kibę. Nikt do końca nie wie co się tam stało, gdyż wersje obu chłopaków nie są do siebie ani trochę zbliżone.

Właśnie rozpoczął się październik i wielkimi krokami zbliżał się Wielki Bankiet VIP Tokio, czyli najbardziej renomowane wydarzenie w kraju. Zapraszani są na niego tylko najbardziej wpływowi mieszkańcy, ludzie show biznesu, a nawet członkowie rządu. Wszyscy w galowych strojach, kobiety w przesadnie zdobionych sukniach, no i młodzież, czyli potomkowie i spadkobiercy największych tokijskich firm. Jednymi z nich była Sakura i Hinata. Jak wiadomo tato Hinaty po śmierci swojego przyjaciela, a jednocześnie ojca Sakury zajmował się H & H Motors Company, jednak zastrzegł on sobie, że nie chce zagarnąć firmy dla siebie, lecz zaopiekować się nią, dopóki Sakura sama nie będzie mogła jej przejąć. Dlatego też obie dziewczyny szykowały się właśnie na Wielką Galę. Przez ostatnie dwa tygodnie, dzień w dzień chodziły po wszystkich możliwych galeriach handlowych w mieście w poszukiwaniu idealnych sukien na ten dzień. Wymogiem były długie kreacje, co trochę utrudniło poszukiwania. Na szczęście udało im się na czas zdobyć wymarzony strój. W przygotowaniach do wieczoru pomagała dziewczynom młodsza siostra Hinaty. Hanabi całkiem nieźle radziła sobie z upinaniem burzy włosów Sakury i Hinaty, a to, że interesowała się modą bardzo pomogło w doborze dodatków i makijażu.

- Ach, wyglądacie przepięknie! Strasznie wam zazdroszczę. – powiedziała z lekkim smutkiem w głosie najmłodsza z dziewczyn.
- No szkoda, że nie możesz też iść, ale wiesz, jak to jest. Ktoś sobie tak wymyślił i koniec, nie ominiemy tego. – odparła Sakura.
- Spokojnie, jak już będę sławną projektantką mody i modelką to będziemy wszystkie trzy chodzić na takie bale. – zażartowała się Hanabi.
- Tak tak, jasne. Ale najpierw musisz trochę urosnąć, żeby zostać modelką. – zaśmiała się Hinata i poczochrała siostrę po głowie.
- Ej! Nie śmiej się ze mnie! I nie ruszaj włosów! – oburzyła się – Lepiej się pospieszcie, bo tata was zostawi.

Starsze siostry zrobiły tak jak powiedziała Hanabi i ruszyły ku schodom. Ich wysokie obcasy uderzały głucho o panele, a starannie upięte włosy delikatnie muskały ich twarze. Gdy znalazły się w połowie schodów w drzwiach salonu pojawiła się Himeko. Piękna, czarna suknia idealnie leżała na jej, mimo wieku, wciąż pięknym ciele. Dzięki starannej diecie i ćwiczeniom kompletnie nie wygląda na swoje 40 lat. Suknia, którą wybrała na ten dzień była bardzo prosta, ale dodawała jej niesamowitego wdzięku i elegancji. Tutaj idealnie pasuje powiedzenie: Mniej znaczy więcej. Hiashi, który również pojawił się w przedpokoju miał na sobie idealnie skrojony, czarny i na pewno bardzo drogi garnitur. Razem ze swoją żoną wyglądali niesamowicie. Kiedy dziewczyny doszły do rodziców zobaczyły siedzącego w kuchni Nejiego, który na ich widok, aż się zadławił jedzoną właśnie kanapką.

- Wow, dziewczyny, wyglądacie nieziemsko! – wykrztusił z trudem.
- Dzięki. – odpowiedziała zadowolona Sakura.

Miała ona na sobie przepiękną, zwiewną suknię, której kolor idealnie łączył się z jej różowymi włosami. Na górze miała czarny gorset, którego linia dekoltu była wycięta w nowoczesnym stylu, wspaniale podkreślająca jej kształty. Talia odcięta była drobnym paseczkiem, a poniżej spódnica zmieniała swoją barwę w odcienie fioletu i różu aż do bieli. Hinata zaś ubrana była w kremową kreację. Dekolt miała a kształcie serca, a cały gorset pokryty był drobnymi kryształkami, które przechodziły aż na spódnicę. Talię miała odciętą błyszczącym paskiem. Suknia z każdym krokiem dziewczyny delikatnie się mieniła, a jej granatowe włosy pięknie łączyły się z kolorystyką stroju.

Hinata i Sakura pożegnały się z kuzynem i szybko ruszyły za rodzicami, którzy zdążyli już wsiąść do zamówionej wcześniej taksówki. Cała podróż minęła bardzo przyjemnie. Siostry miały w końcu trochę czasu, żeby na spokojnie porozmawiać z mamą na temat szkoły i nowych przyjaciół.

Po kilkunastu minutach dotarli pod gmach Tokio Opera City, gdzie miał odbyć się bankiet. W okolicach budynku kręciło się sporo elegancko ubranych ludzi. Taksówkarz wysadził rodzinę Hyuga naprzeciw wejścia, do którego prowadził krwistoczerwony dywan.

- Prawie jak na rozdaniu Oscarów. – Hinata szepnęła ze śmiechem do ucha siostry.

Ta zachichotała i zaczęła udawać, że jest celebrytką i macha z przesadną gracją do nieistniejących fotoreporterów. Szybko jednak skończyła swoje wygłupy, bo poczuła karcący wzrok Himeko na swoich plecach. Uśmiechnęła się przepraszająco, po czym wszyscy przekroczyli próg ogromnych drzwi. Piękno i przepych holu Opery aż zaparł dech siostrom. Nigdy wcześniej nie widziały na żywo czegoś takiego. Czerwone róże aż wylewały się z donic, co mocno kontrastowało z marmurową podłogą i jasnymi ścianami. W całym pomieszczeniu było pełno masywnych świeczników, a z sufitu zwisały potężne kryształowe żyrandole. Czuły się, jakby trafiły do zupełnie innego świata.

Z chwilowego letargu wyrwał je miły męski głos:

- Witam państwa na Wielkim Bankiecie VIP Tokio, czy mogę prosić o nazwiska?
- Dzień dobry. Hiashi Hyuga wraz z małżonką i córkami.
- Bardzo mi miło, zapraszam schodami na piętro do głównej Sali i życzę miłego wieczoru.
- Dziękujemy bardzo. – odparła przyjaźnie Himeko i razem z mężem podążyła we wskazanym kierunku.

Już po chwili cała czwórka znalazła się w przestronnej Sali balowej. W tle leciała cicha muzyka idealna do wolnego tańca, ale jednocześnie nie przeszkadzała w prowadzeniu konwersacji. Z lewej strony ustawione były okrągłe stoły, a pod ścianą rozciągał się szwedzki stół. Wszędzie był widać przepych, zarówno w wystroju Sali, jak i wyglądzie przybyłych gości.

- My teraz idziemy przywitać się ze znajomymi, a wy się możecie tu pokręcić, może znajdziecie kogoś znajomego. – powiedziała Himeko w stronę córek.

Chwilę później państwo Hyuga zniknęli w tłumie.

- Myślisz o tym co ja? – zapytał z chytrym uśmiechem Sakura.
- Idziemy jeść. – zakomunikowała radośnie Hinata.

Dziewczyny szybko znalazły się przy stole z ciastkami. Były one strasznymi łasuchami, czego kompletnie nie widać po ich idealnej figurze. Stoły zastawione były dosłownie wszystkimi rodzajami smakołyków, jakie można sobie wyobrazić.

Kiedy nareszcie udało im się zaspokoić swój słodyczowy głód przeszły do obserwacji sali oraz zgromadzonych tam ludzi.

- Patrz Saki, czy to nie Karin? – zapytała zdziwiona Hinata.
- Ej faktycznie! Skąd ona tu się wzięła?
- Jej mama jest modelką. – odezwał się męski głos.

Siostry aż podskoczyły ze strachu. Dopiero kiedy obejrzały się za siebie zauważyły, że za nimi stoi Sasuke.

- Cześć. – dodał z lekkim uśmiechem.
- No cześć. Co ty tu robisz? – zapytała zdziwiona Sakura.
- Jestem „następny w kolejce do przejęcia Uchiha Finances” jak to mój drogi brat ładnie ujmuje. Muszę się pokazać na tej głupiej Gali.
- Czaje. – odparła Hinata – To w takim razie powiedz nam, czy są tu jeszcze jacyś znajomi.
- Jasne, że tak. Nie zapominajcie, że chodzicie do Konoha High Shool. Jeszcze się przyzwyczaicie, że na takich drętwych imprezach będziecie kojarzyć połowę twarzy. A tak z naszych znajomych, to zaraz dołączy do nas Naruto i się zwijamy. – wyjaśnił chłopak.
- Zwijamy? – zapytała zaciekawiona ciemnowłosa.
- Tak. Jak co roku zmieniamy lokal na mniej sztywny. – zaśmiał się.

Nie minęło kilka minut, kiedy z tłumu wyłonił się jak zwykle uśmiechnięty blondyn.

- Cześć wam! Wow! Robicie wrażenie dziewczyny. – zawołał radośnie, zanim ktokolwiek zdążył zareagować na jego słowa, kontynuował – Mój wujek już zaczyna się zataczać, jeszcze chwila i się możemy zwijać.
- Spoko, jeszcze zgarniemy Ino, która gdzieś się tu kręci i zwiniemy się. Ja już z bratem załatwiłem.
- Zmywasz czy gotujesz? – zapytał ze śmiechem Naruto.
- Podbił stawkę, oba. – odpowiedział z kwaśną miną.

Siostry się jedynie zaśmiały i postanowiły, że potem dokładnie dopytają o co chodziło kolegom.

- To żeby tak nie stać, może zatańczymy? – zagadał z zadziornym uśmieszkiem blondyn, spoglądając na Hinatę.
- Hmm… Ewentualnie mogę przystać na tą propozycję. – zachichotała dziewczyna i chętnie chwyciła wyciągniętą dłoń chłopaka.

Kiedy para wtopiła się w tłum Sasuke spojrzał na koleżankę stojącą obok. Nie lubił tańczyć, i to bardzo, jednak coś popychało go do tego, by zaprosić koleżankę na parkiet. Po raz pierwszy tego wieczoru przesunął wzrokiem po sylwetce dziewczyny. Musiał przyznać sam przed sobą, że wygląda naprawdę ślicznie. Lekko zdziwiły go jego własne myśli, gdyż nigdy wcześniej nie patrzył na żadną dziewczynę inaczej niż na koleżankę. Jednak, mimo mieszanych uczuć w końcu się odezwał cichym głosem:

- Zatańczysz?

Nie widział, jak zareagowała Sakura, ponieważ nie patrzył się na nią, lecz na własne buty. Przez chwilę trwała niezręczna cisza. Różowowłosa zdążyła już poznać chłopaka na tyle, żeby wiedzieć, że taka propozycja z ust kolegi to coś zupełnie niespotykanego. Patrzyła na czarnowłosego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy i nie wiedziała, jak zareagować. Na szczęście udało jej się w miarę szybko otrząsnąć i przywołać na usta przyjazny uśmiech.

- Chętnie.

Sasuke po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi ze strony koleżanki lekko się rozluźnił i wyciągnął zapraszająco dłoń. Po chwili obydwoje zginęli w bawiącym się tłumie.

Minęła jedna piosenka, dwie, pięć, a nasi bohaterowie całkowicie zapomnieli o tym, że byli umówieni z przyjaciółmi. Bawili się lepiej niż przypuszczali, przez co całkowicie stracili rachubę czasu. Dopiero kiedy zobaczyli machającą w ich stronę Ino zeszli zdyszani z parkietu.

- Cześć dziewczyny, przepięknie wyglądacie! – zawołała wesoło, ściskając przyjaciółki, po czym zwróciła się do chłopaków – No, no, wy też wyglądacie niczego sobie.
- I tak nie wyglądamy tak genialnie jak Ty. – odparła Sakura nie mogąc oderwać wzroku od przyjaciółki.

Ino miała na sobie niesamowitą, bogato zdobioną tiulową suknię. Przeważał na niej błękit, który łączył się z barwą oczu dziewczyny, jednak cała sukienka od pasa w dół przełamana była różowym tiulem. Cały gorset wysadzany był mieniącymi się diamentami. Plecy zaś miała odkryte, a włosy upięte w niesfornego, niskiego koka. Wysokie buty dodatkowo dodawały jej centymetrów, których i tak już miała dużo. Wyglądała obłędnie, jak na córkę projektantki mody przystało.

- Co się z wami stało? Miałam okropny problem, żeby was znaleźć w tym tłumie. Byliśmy umówieni przed wejściem na taras już pół godziny temu!
- To już tak późno? – zdziwił się Naruto i spojrzał na zegarek, na którym wskazówki wskazywały 22:30.
- Wybacz Ino, ale zaczęliśmy tańczyć i jakoś tak wyszło. – przepraszał zmieszany Sasuke.
- Rozumiem. Nie przejmujcie się tym, widzę, że dobrze się bawicie, a to pierwszy bankiet dziewczyn, więc dobrze by było, żeby zobaczyły, jak on wygląda w całości. To co chłopaki, rozumiem, że zostajecie zająć się naszymi koleżankami? – zapytała chytrze Ino.

Od kiedy zna tą dwójkę i od kiedy bywają na takich imprezach nigdy nie widziała, żeby chłopaki tak dobrze się bawili. Zawsze podpierali ściany i zbywali tłumy dziewczyn przystawiających się do nich. Może z raz czy dwa udało jej się wyciągnąć któregoś do tańca, ale to by było na tyle. Jednak od kiedy zaczął się nowy rok szkolny zauważyła, że coś się zmieniło w zachowaniu jej przyjaciół, a w szczególności Sasuke. Już nie mogła się doczekać, aż powie reszcie Hebi, że widziała jak czarnowłosy tańczy. Ba, on się bawi i śmieje, a to dzięki dwóm nowym, niepozornym osóbkom. To było coś równie niespotykanego, jak przygotowany do lekcji Kiba. Jeszcze do końca nie wiedziała co się dzieje między jej przyjaciółmi. Czy to początek wielkiej przyjaźni, czy może coś innego? Wiedziała jednak, że już niebawem się tego dowie.

Czwórka przyjaciół zaczęła się tłumaczyć i upierać, że już się pobawili i mogą spokojnie iść z nią do klubu, ale Ino szybko uciszała każdy argument. Zanim zdążyli się zorientować blondynka się z nimi pożegnała i zniknęła w tłumie ludzi. Przyjaciele byli trochę zmieszani i nie do końca rozumieli zachowanie koleżanki, ale po chwili wrócili do zabawy.

Po jakimś czasie Naruto udało się przemycić trochę Sake, by mogli się „rozluźnić” jak to ładnie ujął i już po około godzinie byli ładnie rozluźnieni. Na szczęście państwo Hyuga chwilę wcześniej powiadomili córki, że się wybierają do domu, więc nie było obaw o przyłapanie. Zabawa trwała w najlepsze aż do północy, kiedy w głośnikach rozległ się głos prowadzącego zapraszający na zewnątrz, na pokaz sztucznych ogni. Spektakl był przepiękny i dopięty na ostatni guzik. Sakura jako artystka nie mogła się napatrzeć na paletę barw i kształtów rozpościerających się na nocnym niebie. Kiedy przedstawienie się skończyło, a ludzie zaczęli leniwie wracać do Sali Balowej Sakura i Hinata zatrzymały na chwilę swoich kolegów.

- My chyba zaczniemy się zbierać. – zaczęła różowowłosa trochę już zmęczonym głosem.
- Popieram pomysł. Nogi mi zaraz odpadną od tych szpilek. Kocham je, ale to istne narzędzie tortur. – zajęczała Hinata.
- No co ty, na pewno nie może być tak źle. – zaśmiał się Naruto, ale widząc zabójcze spojrzenia przyjaciółek, uśmiech szybko zniknął z jego twarzy.
- Oczywiście, że was rozumiemy. Chodźcie, odprowadzimy was. – powiedział uprzejmie Sasuke.

We czwórkę skierowali się do wyjścia z budynku. Stali na czerwonym dywanie i wesoło rozmawiali. Ich głośne śmiechy raz po raz rozbrzmiewały po otoczeniu. Sasuke i Naruto musieli sami przed sobą przyznać, że już dawno tak dobrze się nie bawili. Dla nich Bankiety były czymś w rodzaju sztywnych rozmów ważniaków i narzucających się wypacykowanych dziewczyn. Jednak dziś odkryli, że całkiem fajnie można się na nich też zabawić. Alkohol również zrobił swoje, bo kiedy przyjechała taksówka ich pożegnanie było zdecydowanie zbyt wylewne jak na grupkę przyjaciół. Ale kto by się tam tym teraz przejmował. Hinata dość niezgrabnie, ale w końcu wtoczyła się na tylne siedzenie pojazdu, robiąc obok siebie miejsce dla siostry. Sakura zaś nie od razu poszła w ślady siostry. Stanęła koło drzwi taksówki i obejrzała się na przez ramię na kolegów. Wtedy właśnie napotkała spojrzenie czarnych tęczówek Sasuke, który dokładnie się jej przyglądał. Miała coś powiedzieć, ale nagle zupełnie wyleciało jej to z głowy. Jedynie stała i nie mogła oderwać wzroku od przyjaciela. Dopiero zniecierpliwiony głos siostry sprowadził ją na ziemię:

- Ej, Saki! Wsiadasz czy nie?
-Tak, już. Dzięki za wspólny wieczór. – powiedziała jeszcze i zniknęła we wnętrzu pojazdu.

Kiedy Sakura zatrzasnęła za sobą drzwi taksówka natychmiast ruszyła, a Naruto zwrócił się do stojącego obok pzyjaciela:

- Ej, stary, co to miało być?
- No ale co? – zapytał lekko zdezorientowany i w ciąż zamroczony zielenią oczu Sakury.
- No jak to co? To spojrzenie.
- Nie wiem o czym mówisz.

Sasuke szybko zakończył rozmowę i odwrócił się w stronę drzwi wejściowych. Naruro ruszył za nim, ale postanowił nie drążyć już tego tematu. Obiecał sobie, że pomęczy go potem.

W tym samym czasie, siedząca w taksówce Sakura, również rozmyślała nad tym, co się właśnie stało. Ostatecznie jednak zwaliła wszystko na zmęczenie i alkohol, po czym skupiła się na paplającej o czymś siostrze, bo oderwać umysł od zniewalająco czarnych tęczówek.


~*~*~*~


Tadam :D No i jak wam się coś takiego podoba? Dzisiaj nie przunudzam. Czekam na komentarze i całuje gorąco :*

Do napisania!

6 komentarzy:

  1. O nieee! Moje paringowe marzenia legły w gruzach! T-T Ale i tak fajne xD Ogólnie rozdział super. Czekam na kolejny rozdział i liczę na więcej fajnych pomysłów ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. tym razem wydawał mi się dużo nudniejszy niz inne rozdziały, ale dalej fajny! po prostu reszta podoba mi się bardziej, czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na Naru x Hina <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no niezły rozdzialik

    OdpowiedzUsuń
  5. życzę weny i lecimy dalej pozdrawiam zezio <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    och pięknie, Sasuke taki niepewny był przez moment, chociaż raz dobrze się bawili na tym bankiecie, haha Itachi podniósł stawkę aby zwiał, a teraz nawet z tego nie skorzystał, a pewnie będzie musiał i gotować i sprzątać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń